- Pojechała do szeptuchy jako dziecko. Wróciła też ze swoją córką
- Pojechała do szeptuchy jako dziecko. Wróciła też ze swoją córką
- Rodzice zabrali go do szeptuchy. Problem zniknął po wizycie
- Jej córka ma autyzm. Po wizycie w Orli dziecko zaczęło mówić?
- Nie wszystkim szeptucha była w stanie pomóc
Pojechała do szeptuchy jako dziecko. Wróciła też ze swoją córką
*Ten tekst nie ma na celu zachęcić cię do wizyty u szeptuchy. Działania szeptuch nie mają potwierdzenia w badaniach medycznych. W przypadku wystąpienia niepokojących objawów, skonsultuj się z lekarzem.
Szeptuchy, inaczej nazywane znachorkami i uzdrowicielkami, to postacie, które są głęboko zakorzenione w kulturze ludowej wschodniej części Polski - szczególnie na Podlasiu.
Jako mieszkanka tego regionu, słyszałam o szeptuchach legendy. Niejedna osoba opowiadała mi o cudach, które doświadczyła po wizycie w Orli. To właśnie do tej miejscowości na Podlasiu przyjeżdżają ludzie - nie tylko z regionu, ale z całej Polski, czasami nawet z zagranicy, aby spotkać się z szeptuchą.
Czy to moc modlitwy? Magia? A może placebo? Na łamach portalu Dziennik.pl publikuję rozmowy dotyczące wizyt u szeptuchy. W regionie, z którego pochodzę, wiele osób było w Orli. Opisuję tylko ich osobiste przeżycia, a nie historie, które usłyszeli od innych osób, które zwróciły się o pomoc do szeptuchy.
Pojechała do szeptuchy jako dziecko. Wróciła też ze swoją córką
Do szeptuchy z Orli wybrała się pani Ania - pierwszy raz jako małe dziecko - było to pod koniec lat 90. Wróciła po ponad 30 latach ze swoją córką, ale już do drugiej szeptuchy. To córka znachorki, u której otrzymała pomoc w okresie dzieciństwa.
Jak słyszę, ponad 30 lat temu do Orli zabrali ją rodzice. Powód? Tiki nerwowe na twarzy, "przypominające Zespół Tourette'a". Z tej wizyty mało pamiętam, byłam małym dzieckiem, ale pomogło. Moje tiki nie ustały od razu, dopiero po kilku dniach. Naprawdę problem zniknął - wskazuje.
Mieszkanka Podlasia do Orli wróciła ze swoją córką po 30 latach. Tę wizytę rozmówczyni Dziennik.pl pamięta już bardzo dobrze. Przypomina, że szeptucha nie przyjmuje po zachodzie słońca oraz w dniu, które są świętem prawosławnym. Zajechaliśmy na miejsce, wszędzie pełno samochodów i ludzi. Weszliśmy do "chaty". Tak to słowo jest lepsze, niż "dom". Może dlatego, że w środku był stary piec kaflowy, który przypomina mi właśnie chaty. W izbie była kolejka, ale nas przepuszczono, bo dzieci mają pierwszeństwo - opowiada. O tym, że najmłodsi mają pierwszeństwo do wizyty u szeptuchy, potwierdzają też inni moi rozmówcy.
Córka pani Ani regularnie wybudzała się w nocy z krzykiem. To był powód ich wizyty w Orli. Szeptucha podczas spotkania nałożyła chustę i chyba zaczęła się modlić w języku cerkiewno-słowiańskim (red. jest to język liturgiczny używany w Cerkwi prawosławnej - red.) - mówi. - Towarzyszyło temu rozpalone kadzidło. Na koniec spotkania otrzymaliśmy pakunek, który mieliśmy wyrzucić na ostatnim skrzyżowaniu przed domem. Nikt nie mógł się za tym obejrzeć: taka była zasada - podkreśla pani Anna i dodaje, że wizyta u szeptuchy w Orli pomogła, jej córka zaczęła przesypiać noce. Na koniec moja rozmówczyni podkreśla, że wierzy w moc szeptuchy. Nie wiem, to może też jakaś magia - dodaje.
Rodzice zabrali go do szeptuchy. Problem zniknął po wizycie
O swojej wizycie u szeptuchy w Orli opowiada dla Dziennik.pl pan Piotr, również z Podlasia. Gdy byłem dzieckiem, bardzo się bałem psów. Mama mi opowiedziała, że kiedyś naskoczył na mnie duży pies i od tamtej pory pojawił się paniczny lęk - słyszę. Rodzice zabrali Piotra do szeptuchy, ale jak dodaje, nie wie, skąd u nich pojawił się ten pomysł.
Zobaczyłem stary cerkiewny domek, a przed nim kolejkę ludzi. Kiedy przyszła już moja kolej starsza kobieta rozpaliła świece i nakryła mi głowę chustą. Następnie zaczęła się modlić, w języku obcym, może po rosyjsku, i wodziła kadzidełkiem wkoło głowy. Na koniec dała nam zawiniątko i paczkę herbatników. Zawiniątko mieliśmy wyrzucić na ostatnim skrzyżowaniu dróg przed dojazdem do domu, a herbatniki zjadać po jednym przed spaniem. Od tamtej pory uważam, że pies jest najlepszym zwierzęciem, jakie mógł stworzyć Bóg - słyszę. Pan Piotr nie boi się psów. Na koniec stwierdza, że jest to "moc modlitwy, ale czy magii... trudno stwierdzić". Jak dodaje, w razie potrzeby pojechałby jeszcze raz do Orli.
Jej córka ma autyzm. Po wizycie w Orli dziecko zaczęło mówić?
O swojej wizycie u szeptuchy w Orli opowiedziała także nam pani Ola z Łap. Moja córka ma zdiagnozowany autyzm. Co mogę powiedzieć, tonący brzytwy się chwyta. Razem z córką wybrałyśmy się do najpopularniejszej szeptuchy z Orli, z moich informacji wynika, że ona już nie żyje - relacjonuje mieszkanka Podlasia.
Pani Ola mówi, że po wejściu do domu szeptuchy, ta od razu wiedziała, z czym jej córka ma problem, następnie pomodliła się w jej intencji. Dosłałyśmy ciastko, które córka miała zjeść od razu po przekroczeniu progu domu, a serwetkę, w które było zawinięte, spalić- mówi.
Rozmówczyni Dziennik.pl dodaje, że szeptucha wskazała im kolejną wizytę. Jednak sytuacja na granicy polsko-białoruskiej sprawiła, że bała się tam jechać sama, a jej mąż nie wierzy w moc szeptuch, dlatego nie chciała go zabierać. Szeptucha od razu wyczuwa, że ktoś nie wierzy w jej moce. Byłam świadkiem, jak wygoniła mężczyznę z Poznania, bo wyczuła, że nie wierzy - dodaje. Relacje o wypraszaniu osób niewierzących usłyszałam także od innych osób, które były na wizycie u szeptuchy.
Mam zamiar teraz jechać do siostrzeńca szeptuchy z Orli, bo przekazała mu dar. Po wizycie u niej moje dziecko zaczęło mówić, ale w tym czasie mieliśmy także specjalistyczne terapie oraz leczenie - zaznacza pani Ola, która wierzy w moc szeputchy.
Szeptucha nie chciała ode mnie pieniędzy, ale zostawiłam. Ona to nosiła jako datki do cerkwi - wskazuje. Moim rozmówcy podkreślają, że szeptucha nie wymaga opłaty za wizytę, ludzie zostawiają jej jednak "co łaska".
Nie wszystkim szeptucha była w stanie pomóc
Kolejna nasza rozmówczyni pani Wiola mówi, że gdy jej mąż zachorował na białaczkę, jej teściowa pojechała do szeptuchy, aby pomóc swojemu synowi.
Pamiętam, że opowiadała mi o pewnych rytuałach. Było coś o wyrzuceniu czegoś na rozdrożu dróg itp. Niestety mój mąż zmarł. Ja też nie wierzę z kolei w moc szeptuch, dlatego u niej nie byłam. Nie widzę też nic złego w tym, że ktoś pokłada w nich nadzieję - dodaje.
Historia szeptuch. Znane nie tylko na Podlasiu
Jak już wspomniałam wcześniej, szeptuchy nazywane są także znachorkami i uzdrowicielkami. Szeptuchy to część tradycyjnej medycy ludowej. Ta pełni ważną rolę w społeczeństwach, w których funkcjonuje. Jest to np. Podlasie.
Kim są szeptuchy? To kobiety, które posiadają specjalną wiedzę nie tylko o ziołolecznictwie, ale także lutowych praktykach leczniczych oraz pewnych rytuałach, które dla osób z boku przypominają coś w rodzaju magii. Główny cel szeptuch to leczenie ciała oraz ducha.
Historia szeptuch jest bardzo odległa - sięga ona do dawnych tradycji słowiańskich, gdzie mądrość ludowa i wszystkie związki z naturą odgrywały kluczową w rolę w życiu codziennym.
Wiedza szeptuch dziedziczona z pokolenia na pokolenie
Szeptuchy dziedziczyły wiedzę przekazywaną z pokolenia na pokolenie, często w obrębie jednej rodziny. Ich praktyki obejmowały szeroki zakres działań, od przygotowywania maści i naparów ziołowych, przez rytuały oczyszczające i ochronne, aż po modlitwy i "zaklęcia" mające na celu leczenie chorób i dolegliwości.
W przeszłości, gdy ludzie mieli ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, szeptuchy cieszyły się ogromnym uznaniem. Warto zaznaczyć, że szeptuchy zajmują się nie tylko leczeniem schorzeń typowo fizycznych, ale także pełnią rolę duchową, emocjonalną i pomagają ludziom radzić sobie ze stresem, czy też lękami i innymi problemami.
Kontakt do autora artykułu: sylwia.baginska@infor.pl